Rondo Muzyki: Lady Aarp na wernisażu wystawy Hotel Landszaft

23 listopada, poniedziałek, godz. 19.30
Rondo Muzyki

Lady Aarp to duet - spotkanie muzycznych osobowości Kasi Kolbowskej
i Sebastiana Witkowskiego oraz harmonia niezwykłych instrumentów - harfy celtyckiej i komputera. Mariaż wirtuozerii, pasji, wyobraźni i alchemii brzmień.
Dzięki magicznemu połączeniu jednego z najstarszych instrumentów świata, wywodzącego się od łuku, z syntetycznym narzędziem przyszłości, zespół jest zjawiskiem unikatowym, pionierskim, w swej istocie nowatorskim i rewolucyjnym.
Zespół istnieje od 2004 roku, był doskonale przyjęty na wielu koncertach m.in. w Cafe Karma oraz festiwalach ,,Siedem Mostów Głównych" (Warszawa 2006), ,,Wisłostrada" (Warszawa 2006), ,,Festiwal Sztuk" (Szczecin 2006). Tworzył muzyczne animacje w klubie Le Madame. W czerwcu 2007 ukazała się debiutancka płyta Lady Aarp Soma, na której słychać delikatne dźwieki harfy i elektroniczne smaczki, loopy, delaye, zwoje pamięci i odrealnienia, senne łaskotki, rytualne echa i transowe słodziki.
Muzyka Lady Aarp wprowadza w nastrój odrealnienia, medytacji i transu. Można odnaleźć w niej gorące rytmy podzwrotnikowych misteriów, antycznych rytuałów i powiew krystalicznego spokoju kojarzącego się z duchowością Wschodu, a także elementy industrialnego zgiełku i dubowa pulsacje. Tym, co spaja bogactwo tych pozornie odległych kulturowo elementów jest odwieczne poszukiwanie piękna w jego uniwersalnym wymiarze.

 http://www.myspace.com/ladyaarp

 

 

 

Prasa o Lady Aarp:

 

Łukasz Iwasiński (Dziennik, 13.07.2007):

Debiut rodzimego duetu wpisać można w rozwijający się od kilku lat na świecie fenomen cyberfolku. Jednak na tle konkurencji nasi rodacy wypadają ze wszech miar oryginalnie - choćby ze względu na instrumentarium, na które składa się celtycka harfa i laptop. Efekt tego spotkania po porcja urzekających miniaturek o posmaku muzyki dawnej, ze szczyptą egzotyki, ale przemielonych w komputerze i osadzonych na nowobrzmieniowym gruncie o dubowym tchnieniu. Subtelne, acz często dość powikłane struktury rytmiczne i wieloplanowe elektroniczne przestrzenie doskonale przegryzają się z krystalicznymi, dźwiękami harfy.


Krzysiek Stęplowski (nowamuzyka.pl):

Przyznaję: gdy usłyszałem, że duet Lady Aarp swoje brzmienie opiera głównie na dźwiękach celtyckiej harfy, w mojej głowie pojawił się stereotyp - będzie folkowo. Do licha jednak ze stereotypami, oto bowiem trafia nam się jedna z ciekawszych elektronicznych polskich premier tego roku, płyta bardzo przyjemnie zaskakująca, w całości świeża, nagrana z wyjątkowym u nas oddechem.

Kasia Kolbowska i Sebastian Witkowski podkreślają, że ich muzyka najlepiej sprawdza się na żywo, w okolicznościach miejskich - być może dlatego na studyjną produkcję duetu czekaliśmy aż trzy lata. Co więcej, na krążku, oprócz ścieżek audio, umieszczony został również fragment występu live, zarejestrowany podczas ubiegłorocznego festiwalu Siedem Mostów Głównych w Warszawie. Studyjny materiał bez większego trudu broni się jednak sam, narkotyzuje słuchacza intrygującą dawką przestrzeni, dotlenia i uspokaja. Celtyckiej harfy jest tu oczywiście bardzo dużo, jej brzmienie dalekie jest jednak od wszelkich folkowych motywów. Przeciwnie - elektroniczne aranże Witkowskiego przypominają momentami najlepszą szkołę ambient dubu, ocierają się o dokonania reprezentantów labelu Thinner. Wszystkie odległe, laptopowe plamy pokrywane są przez Kasię Kolbowską dodatkową warstwą ciepłego puchu, krawędzie wszelkich trzasków i klików ulegają wygładzeniu, cały materiał staje się przez to przystępniejszy, z łatwością owija się wokół słuchacza, skutecznie uwodząc swoją oryginalnością. (...)Z każdą chwilą obecność elektroniki staje się coraz trudniej uchwytna, niemal umowna, aby na samym końcu zniknąć zupełnie, oddając pole już tylko Kasi Kolbowskiej. Taki scenariusz wydaje się zaskakująco naturalny, sprawia, że odbieramy ten krążek w kategoriach dobrze przemyślanej, logicznej całości.

Lady Aarp częstuje nas muzyką o rzadko spotykanym smaku - połączenie harfy i elektroniki sprawdza się znakomicie, uznanie budzić musi nie tylko pomysł, ale jego realizacja. I teraz: jak zazwyczaj w przypadku takich płyt, trzeba mocno zaciskać kciuki, aby "Soma" na naszym rynku nie przepadła. Oprócz uznania należy się bowiem tej płycie zwyczajny, rynkowy sukces.

(http://www.nowamuzyka.pl/recenzje.php?id=1085)


LookAsh Mijała (gery.pl)

Jakie wrażenia? Ujmę to w dwa słowa: oniryczna rozkosz. Wyobraź sobie, że leżysz w wysokiej, zielonej trawie. Wokoło cisza. Tylko ptaków śpiew i wiatru szum mają odwagę ją przerwać. Lekki powiew ciepłego powietrza muska twe nagie ciało. Odczuwasz najwyższą przyjemność uniesienia, które mógłbyś doznawać każdego dnia. Cóż to za zjawisko? Niebiańskie stworzenie? Anielska istota jaka? Otwierasz oczy, a to tylko - czy nawet aż - Lady Aarp. Coś niesamowitego. Zupełnie szczerze: takie wrażenie odbiera się przy pierwszym spotkaniu z Kasią Kolbowską (harfa celtycka) i Sebastianem Witkowskim (komputer, dub). Zejdę może jednak na ziemię...

O wrażeniach już było. Co je potęguje? Włożone w przez artystów serce i uczucie, które jest wyczuwalne w każdym napotkanym dźwięku. Najwięcej jest tutaj oczywiście celtyckiej harfy, która wprowadza nas w tę baśniową krainę, po której oprowadzają nas nieuchwytne komputerowe plamy ambient dubu i minimal techno, delikatne kliki i trzaski, urozmaicone fortepianem Marcina Wasilewskiego ("Tropic"), bitem DJ'a Feel-Xa ("Mestre"), melodyjną akustyczną gitarą Artura Affeka ("Le ma", "Balconee"), czy uwodzącą trąbką Stealpota ("Crystal ship"). Wybierzcie się tam kiedyś. Naprawdę warto!

Obawiam się tylko jednego, a mianowicie, że ta płyta u nas nie będzie miała szansy szerszego zaistnienia. Obudź się więc głuchy polski narodzie!

http://muzyka.gery.pl/cms/35688,0,Lady_Aarp-Soma,recenzja.html



Kaśka Paluch (80bpm.net):

Łączenie brzmienia żywego instrumentu z eksperymentalną elektroniką nie jest (już) niczym nowym. Przeciwnie - coraz więcej artystów skłania się ku takim rozwiązaniom, potwierdzając jednocześnie teorię, że z takiej konfiguracji można osiągnąć zupełnie nową jakość - i daje to automatycznie o wiele więcej możliwości niż każdy z tych poszczególnych składników autonomicznie.

Jednak współpraca laptopa i harfy celtyckiej nie jest już taka typowa. Głównie ze względu na specyficzne brzmienie harfy, które audytywnie kojarzy nam się z kolorowaniem brzmienia orkiestry czy innym ,,bajkowym" tłem, rzadziej z grą solową. A już na pewno nie w zestawieniu z elektroniką. Duet Lady Aarp łamie tę konwencję i tak oto powstała niezwykle charakterystyczna produkcja - na tyle, że obojętnie przejść obok niej nie można.

Na początek: komputer. Muszę przyznać, że kiedy wsłuchiwałam się dogłębniej w struktury elektroniczne tworzone przez Sebastiana Witkowskiego, uznałam, iż to jedna z ciekawszych produkcji tego typu ostatniego czasu. A podejście miałam dość sceptyczne. Obawiałam się, że jeśli będziemy mieć już harfę na pierwszym planie, komputer pozostanie w roli tła a la twory quasi-chilloutowe, ot plumkanie bez sensu i celu, byleby coś zapychało przestrzeń. Tak więc ciekawe w brzmieniu, oscylujące między minimal techno, dubem a idm produkcje Witkowskiego okazały się niezwykle miłym zaskoczeniem. Chętnie posłuchałabym też jego solowych wyczynów. Co nie zmienia faktu, że...

... harfa: to kolejne zaskoczenie. Po kolejnych obawach. I znowu przyznaję się bez bicia - za dźwiękiem tego instrumentu nigdy szczególnie nie przepadałam, może to efekt przykrych skojarzeń z kompozycjami, w których harfa zazwyczaj tworzyła efekt bajkowej, mdłej sielanki. Prawdą jest, że z tego powodu i każdego innego abstrahującego od jakichkolwiek uprzedzeń, do wspólnego brzmienia elektroniki i partii instrumentalnych trzeba się przyzwyczaić. Jak do deszczu w czasie słońca, z którego w końcu powstaje tęcza. Kasia Kolbowska swoimi partiami uzupełnia brakujący materiał melodyczny całości utworów. Robi to głównie improwizacyjnie, choć znajdzie się też kilka tzw. tematów, zresztą ładnie współgrających z muzyką Sebastiana. Generalnie, współpraca miedzy harfą a komputerem to spory plus Lady Aarp - dzięki temu ich utwory są spójne konstrukcyjnie, a to tchnie już profesjonalizmem...

Lady Aarp - ciekawe i (niestety) niszowe zjawisko muzyczne. Liczę na to, że wydanie płyty i medialna promocja pomoże zaistnieć duetowi w szerszej świadomości słuchaczy, sporym błędem byłoby przeoczenie tego krążka, bo takich płyt codziennie się nie nagrywa. Gratuluję i życzę powodzenia.

http://80bpm.net/articles.php?id=692


 

Wstęp wolny.