Marek Rachwalik "Panzer Division Marek"

od 8 do 29 stycznia 2016
Galeria+

Andrzej Tobis swoją recenzję dyplomu Marka zaczął od słów „Marek to tajemniczy człowiek...”. Nie jest to jednak prawda. Nie jest również prawdą, jakoby Marek uprawiał działalność artystyczną. Rachwalik od wielu lat nie namalował żadnego obrazu, właściwie jest wątpliwe, czy kiedykolwiek
to robił. Czym zatem zajmuje się ten człowiek?
Marek pochodzi ze wsi Kłomnice, tam również mieszka. Zainteresował się tworzeniem, kiedy w roku 1998 pożyczył od kolegi album metalowego zespołu Blood, wydany na kasecie. Wzorując się na działaniach polskiego artysty-fałszerza, Roberta Kuśmirowskiego, Marek postanowił podrobić wydawnictwo: przegrał taśmę i skopiował okładkę za pomocą kredek i długopisu. Powstało dzieło do złudzenia przypominające oryginał. Dzięki niemu Marek dostał się do liceum plastycznego. Tam kontynuował kopiowanie okładek, doskonalił się również w rysunku postaci oraz malowaniu martwych natur. Już wtedy w pracach Marka można było zauważyć różne dziwne mechanizmy: zębatki, przekładnie, tranzystory, czasem coś o kształcie przypominającym pług albo kosę. Nie wiadomo skąd się tam brały. O ile jaskrawą kolorystykę jego dzieł można było wyjaśnić obcowaniem Marka z okładkami takich zespołów jak Protektor czy Kat, tak obecności fragmentów nieznanych urządzeń na obrazach oraz rysunkach Marka nie dało się niczym uzasadnić. Bezradni nauczyciele podchodzili do modeli i martwych natur szukając najmniejszych śladów rurek,
kabelków, cewek, oporników. Na próżno. Rozkładali bezradnie ręce. Tymczasem twórczość Marka została stopniowo zdominowana przez prototypowe mechanizmy niewiadomego przeznaczenia. Na studiach, dla niepoznaki, Rachwalik przez pewien czas ukrywał to, co później okaże się fragmentami autorskich maszyn rolniczych, w formach przypominających jednokomórkowe
stworzenia, o których artysta ze skupieniem słuchał na lekcjach biologii jeszcze w czasach podstawówki. Młody twórca marzył wówczas, żeby stać się jedną z tych istot i przemierzać bezkresne głębiny niczym łódź podwodna, więc te skojarzenia są tutaj jak najbardziej na miejscu. Należy jednak pamiętać, że w głębi tych wakuoli i wodniczek tętniących, za nieprzebytą barierą
błony komórkowej, tak jak w czarnym sercu samego Marka, skrywała się szlachetna konstrukcja nieprzejednanego silnika typu wolnossącego, z zapasem momentu obrotowego 12%, ZETOR 5201. Artysta-konstruktor ofiarował swój talent, rozum i duszę tej technologii, przełamując rolniczy marazm postkolonialnej, polskiej rzeczywistości. Porzucił możliwość kariery artystycznej na rzecz budowania niespotykanych dotąd urządzeń, które ułatwiłyby trud wiejskiego życia. Niestety, decyzja Marka nie zawsze spotykała się z życzliwością. Wystarczy wspomnieć zasadzkę zorganizowaną na krótko po studiach Marka przez środowisko artystyczne związane z pewną aglomeracją miejską: próbowano wtedy artystę zwabić i uwięzić w odłowni dla dzików. Nikt nie
przewidział jednak, że Marek posiada zdolność przechodzenia przez ogrodzenie, co pozwoliło mu się uwolnić w ciągu kilku godzin. W drodze powrotnej postanowił sprawić sobie prezent w postaci czekolady, którą zjadł sam. Albowiem przewrotnym mottem Marka jest „ja chcę robić to, co chcę”.
Podsumowując: Marek poświęcił swoje życie nie sztuce, ale konstruowaniu eksperymentalnych maszyn rolniczych. Do jego najbardziej udanych realizacji należą takie urządzenia, jak: Zbieracz kleszczy z kłomnickich łąk (2006), Zautomatyzowany mechanizm kopiący w polu (2010), Stół do pinponga, który sadzi warzywa (2011) oraz Wielka maszyna, która nie robi nic (2014). Nie należy
zapominać o Kosiarce, która posiada specjalny uchwyt do odpoczywania w trakcie pracy.
Do innych aktywności Marka należy zaliczyć: granie w pingponga (stąd wspomniana maszyna), spędzanie czasu z przyjaciółmi, Marcelem Boguckim oraz Jarkiem Wiewiórowskim oraz zabawę z psem. Oprócz tego Marek gra na perkusji i fujarce w amatorskiej kapeli black metalowej, której teksty opisują trud chłopskiego życia, tak bliskiego bohaterowi niniejszego tekstu.
Obecnie Marek poszukuje inwestorów celem sfinansowania swoich projektów.
/ tekst: Bartosz Zaskórski, 2015/

wernisaż:  8 stycznia, godz. 18:00
wstęp wolny.


Wystawa jest częścią projektu Galeria+. Przestrzeń młodych.
Rondo Sztuki jedną ze swoich przestrzeni wystawienniczych – Galerię + w roku 2016 przeznaczy wyłącznie na wystawy młodych, często dopiero debiutujących artystów. Ma to być ukłon w stronę tych artystów, którzy nie mogą się jeszcze pochwalić bogatym zawodowym życiorysem, ale wykazują się ciekawą osobowością twórczą, są laureatami nagród, stypendiów, zdobyli dyplomy z wyróżnieniem, albo po prostu zachwycili radę programową galerii swoją twórczością. Cykl wystaw młodych artystów ma być całoroczną platformą działań artystycznych, w rezultacie których młodzi twórcy otrzymają wsparcie merytoryczne, organizacyjne i promocyjne, które będzie niejako ich inicjacją w dorosłe życie artystyczne, a odbiorcom, uczestnikom wystaw pozwoli na zapoznanie się z młodą, świeżą sztuką.


PATRONAT MEDIALNY: